„Na zdjęciach wyglądało lepiej” czyli zarządzanie jakością fotografii

Znacie ten tekst, prawda?

Najczęściej chyba słyszą go pośrednicy w obrocie nieruchomościami i paczki z produktami zakupionymi wysyłkowo. To od tego tekstu zaczyna się spadek zaufania do sprzedającego. Jeśli pada szczerze, a nie jako argument negocjacyjny, to pośrednikowi w obrocie nieruchomościami praktycznie niweczy sprzedaż bądź wynajem nieruchomości, a w przypadku sprzedawcy internetowego może być początkiem procesu reklamacji.

Co poszło nie tak?

Przecież to nie produktu wina, że wygląda jak wygląda. I oczywiście można zrzucać winę na klienta, że nie doczytał, że się źle przyjrzał produktowi, że nie zna się na fotografii i nie wie, że zdjęcia nieruchomości robi się szerokim kątem. Zwalanie jednak winy na klienta jest prostą drogą do zamknięcia firmy. Klient, który Cię nie rozumie to klient, którego nie masz, a klient, który poczuje się oszukany to 10 następnych, których nie będziesz miał. Problem rozbija się o prezentację Twojego produktu. Wziąłeś z magazynu najładniejszy egzemplarz i oddałeś do studia fotograficznego, które go dodatkowo wyczyściło następnie sfotografowało w oświetleniu studyjnym, a potem wyretuszowało wszystkie wady, może nawet zastosowano formowanie lub korektę barw. Powstał obraz czegoś, co nie istnieje.

Czyli jakością zdjęć należy zarządzać?

Taaak! Fotografia reklamowa to sztuka sprzedaży i budowania relacji zdjęciami, nie oszukiwania klientów. Zarówno w przypadku produktów jak i nieruchomości, ale również i usług złotym środkiem jest stworzenie takiego obrazu, aby był on obietnicą prawdziwej jakości przy pozostawieniu przestrzeni do pozytywnego zaskoczenia. Sztuką jest więc obiecać, ale pozostawić też coś pozytywnego do odkrycia. Klient ma odebrać paczkę lub wyjść z prezentacji nieruchomości nie z dysonansem, ale z zadowoleniem, że doświadczenie oglądania na żywo przekonało go co do jakości, którą widział na zdjęciu.

 

 

 

 

 

Share post:

  • /